Patodeweloperka – co to jest?
Patodeweloperka to potoczne i pogardliwe określenie komercyjnych nieruchomości, które mają przynosić szybki zyski deweloperom przy jednoczesnym obniżaniu standardu mieszkań i domów. W patoleweloperce stosuje się niepraktyczne, nieprzyjazne lokatorom rozwiązania, obniża się jakość nieruchomości, a w skrajnych przypadkach wznosi się budynki z naruszeniem przepisów prawa budowlanego. Sprawdźmy, jakie są cechy charakterystyczne patologicznej deweloperki.
Skąd wzięło się pojęcie patodeweloperki?
Pierwszy raz tego określenia użył działacz społeczny, Jan Śpiewak, w odniesieniu do projektu kawalerki w jednej z poznańskich inwestycji. Projekt mieszkania zakładał, że połowę jego powierzchni zajmie korytarz. Ale to nie koniec „patologii”. Deweloper wycenił taką nieruchomość na 405 tys. zł. Co prawda nagłośnienie sprawy spowodowało zmianę układu mieszkania, jednak coraz niższa jakość projektów i niepraktyczne rozwiązania stosowane przez deweloperów stały się zjawiskiem powszechnym. Jak do tego doszło? Głównym winowajcą są oczywiście pieniądze i chęć maksymalizowania zysków deweloperów.
Jak rozpoznać patodeweloperkę?
Stale utrzymujący się niedobór mieszkań w Polsce i rosnący popyt na nieruchomości sprawiły, że nowe bloki (przepraszamy: apartamentowce) czy osiedla domów jednorodzinnych zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. I to często w miejscach, w których nikt nie spodziewałby się, że powstaną, z uwagi np. na lokalizację, brak dostępu do drogi, zły dojazd, ograniczoną powierzchnię, zbyt bliskie sąsiedztwo innych nieruchomości lub nawet niewielką odległość od zakładów przemysłowych. A jednak. Patodeweloperka nie zważa na takie przeszkody.
Co jest charakterystyczne dla patodeweloperki? Poniżej znajdziesz kilka przykładów (Tak! Takie budynki powstały!).
→ Widok z okien na ścianę lub odległość od drugiego bloku tak niewielka, że mało brakuje, by podać sąsiadowi rękę przez okno.
→ Kawalerki mniejsze niż 15 m2.
→ Mała powierzchnia mieszkania i cena metra kwadratowego sięgającą kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy zł. Zdarzają się oferty mieszkań, których powierzchnie są mniejsze od przynależnych do nich tarasów.
→ Mała ustawność mieszkań – nieruchomości, w których są tylko dwa kąty proste (mowa o ścianach), naprawdę powstają. Malutkie łazienki, duże korytarze kosztem powierzchni innych pomieszczeń, wąskie przejścia, brak miejsca na duże meble – wszystko to można znaleźć w projektach niektórych deweloperów.
→ Mieszkanie z „ogrodem”, który w praktyce okazuje się niewielkich rozmiarów trawnikiem, w dodatku z widokiem na stalowy płot, skarpę lub wjazd do garażu podziemnego.
→ Manipulowanie proporcjami w projektach – zdarza się, że na rzucie mieszkania umieszcza się meble mniejsze niż standardowe. Potencjalny nabywca mieszkania, patrząc na plan nieruchomości, widzi, że przecież „wszystko się mieści”, a w praktyce okazuje się, że to, co deweloper zamieścił na rysunku, nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości.
→ Usterki – trudno wykryć je jeszcze przed odebraniem kluczy, ale ukryte wady mieszkań, wynikające np. z kiepskiej jakości materiałów czy metod budowy, są cechą typową dla patodeweloperki.
→ Duże osiedla domów jednorodzinnych zlokalizowane w szczerym polu. W dodatku często na takich osiedlach domy stoją niemal okno w okno, płot w płot.
→ Miejsca parkingowe wyliczone co do milimetra. Zdarza się też, że do jednego mieszkania przydzielone są dwa miejsca parkingowe, ale jedno z nich znajduje się za drugim i nie ma osobnego wjazdu. Takie miejsca nazywane są czasem miejscami rodzinnymi.
Przykłady patodeweloperki można by mnożyć. Deweloperzy uciekają się niestety do coraz to nowszych sztuczek, które czasem mogą umknąć uwadze nabywców. Jeśli szukasz mieszkania od dewelopera, zachowaj czujność i zwracaj uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Możesz też zatrudnić osobę lub firmę zajmującą się odbiorem technicznym mieszkań. Dzięki temu szanse, że dasz się złapać w patodeweloperską pułapkę, znacznie zmaleją.